Kokos odszedł

KOKOS nie żyje !

Zdjęcie: KOKOS nie żyje !Niestety, mimo ogromnej walki i chęci życia Kokoska przegraliśmy walkę z chorobą, odszedł za tęczowy most 16. 03. 2014 r. rano. Został uśpiony, mimo kroplówek dożylnych (musiał bardzo źle się czuć skoro pozwolił sobie założyć wenflon) był tylko coraz słabszy, nie reagował na leki, z pyszczka zaczęła lecieć mu krew. Nie było możliwym przedłużać cierpienie kotka, który już nie rokował wyleczenia.Szkoda bardzo, że nie udało się Kokosowi, może w następnym życiu będzie zdrowym szczęśliwym i kochanym kotkiem.Mimo, iż ostatni czas spędził w lecznicy ale bardzo często był głaskany, przebywał często z lekarzami w pokoju socjalnym i tam urzędował na łóżku, rozkładał się tak jakby od zawsze tam mieszkał, lekarze w wolnych chwilach bawili się z Kokosem i dawali mu do jedzenia smakołyki i miał cieplutko. Także jedyną pociechą jest fakt, że nie umierał sam, nie był głodny, zmarznięty, sponiewierany.

Niestety, mimo ogromnej walki i chęci życia Kokoska przegraliśmy walkę z chorobą, odszedł za tęczowy most 16. 03. 2014 r. rano. Został uśpiony, mimo kroplówek dożylnych (musiał bardzo źle się czuć skoro pozwolił sobie założyć wenflon) był tylko coraz słabszy, nie reagował na leki, z pyszczka zaczęła lecieć mu krew. Nie było możliwym przedłużać cierpienie kotka, który już nie rokował wyleczenia.
Szkoda bardzo, że nie udało się Kokosowi, może w następnym życiu będzie zdrowym szczęśliwym i kochanym kotkiem.
Mimo, iż ostatni czas spędził w lecznicy ale bardzo często był głaskany, przebywał często z lekarzami w pokoju socjalnym i tam urzędował na łóżku, rozkładał się tak jakby od zawsze tam mieszkał, lekarze w wolnych chwilach bawili się z Kokosem i dawali mu do jedzenia smakołyki i miał cieplutko. Także jedyną pociechą jest fakt, że nie umierał sam, nie był głodny, zmarznięty, sponiewierany.

One Comment
Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *